sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 33

Biegłam ile sił w nogach.  W pewnym sensie moje poczynania były bezsensowne  i kompletnie nie logiczne . Przecież, tak czy siak , prędzej czy później spotkała bym  go . Wtedy po rozmawiali byśmy ze sobą i wszystko byłoby jasne. Ciekawość i jakieś dziwne przeczucie wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem i jaką kolwiek logiką.  Nie wiedzieć  czemu, w tamtym momencie liczyło się tylko to by znaleźć Akwaria i w jakimś sensie mu pomóc.

W biegając przez główna bramę zamku towarzyszyły mi liczne zdziwione spojrzenia innych wilków . Nie zwracałam na to uwagi . Biegłam dalej. Zatrzymałam się dopiero na głównym dziedzińcu . Przystanełam na moment , by uspokoić oddech. Uważnie przyjrzałam się otaczającym mnie budynkom, lecz nie zauważyłam nic co miałoby przykuć moją uwagę .  Ruszyła truchtem w kierunku tarasu -gdzie jak podejrzewałam przebywała ciocia Rozalia. Z podniesioną głową ruszyła w stronę wyjścia na taras. Nagle moje uszy zarejestrowały rozmowę.  Szybko  schowałam się za wystającą ścianą  która znajdowała się najbliżej wyjścia . Dodatkowym plusem mojej kryjówki był fakt że była ona dostatecznie gruba i szeroka bym w całości mogła się za nią schować.  Przykucłam . Zamknęła oczy i starałam się wyteżyć słuch do granic możliwości.
Jak na złość słyszałam wszystko :śpiew ptaków , szelest liści na wietrze , szmer strażników stojących przy głównej bramie ale nie mogłam usłyszeć tego na czym mi najbardziej zależało.  Byłam tym faktem z lekka poirytowana .
Zaabsorbowana swym niepowodzeniem na chwile straciłam poczucie równowagi . Przechyliłam się do tyłu . By zapobiedz niechybnej wywrotce, bezmyślnie podparłam się obiema rękami.  Wszystko było by w porządku gdyby nie fakt że podnosząc ręce z ziemi popchnełam dość spory kamyk który wydał  wyrazisty dźwięk . Nagle niezrozumiała dla mnie rozmowa ucichła.  Wstrzymała oddech. Zauważyłam kierujący się w moja stronę cień jakiejś osoby . W tamtej chwili czułam się jak małe dziecko przyłapane na kradzieży cukierków.  . . .

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 32

Dla tych którzy mnie nie opuścili i codziennie mobilizowali do pracy 
______________________________________________________________

Nasza czwórka siedziała na polanie. Nikt się nie odzywał, a taka postać rzeczy odpowiadała każdemu z tam obecnych.  Zbyt wiele pytań, zbyt wiele zbędnych podejrzeń , problemów i rozdartych ran . . .
wpatrywałam się w Aere , a  ona we mnie . . . Jej czerwonawe oczy od płaczu zaczęły powoli wracać do normalności lecz w jej mimice twarzy było coś dziwnego.  Wiedziała że nie zostawie tego zdarzenia tak po prostu. PO jakimś czasie podniosłam się leniwie z z ziemi
- Gromadko wstajemy i wracamy do domu- powiedziałam
- Alee .. - dobiegł mnie głos Akkarina lecz obrzuciłam go gniewnym spojrzeniem , po czym dwójka braci podniosła się z ziemi i  szybko przybrała postać wilków. Ja i Aera postąpiłyśmy dokładnie tak samo.
Przemierzaliśmy las w ciszy, co powoli zaczęło robić się irytujące. Przyspieszyłam. Dopiero wtedy moja frustracja powoli zaczęła opuszczać moje ciało. Nic się nie liczyło tylko moje przyspieszone bicie serca , a własne kończyny same prowadziły mnie przed siebie . Nie zwracałam w tamtym momencie czy ktoś za mną podąża. Wyłączyłam myślenie, strach i ciekawość która towarzyszyła mi od wyjścia poza mury pałacu.
Zdołała mnie dopiero zatrzymać przepaść rozciągająca się się przede mną. Ten klif , świeże powietrze. Oddychałąm powoli by módź napawać się  świeżym powietrzem. W tedy dotarło do mnie że u mego boku stoi Akkarin . Uważnie przyglądnęłam mu się . Stał jak zwykle dostojnie lecz jego piękne zielone oczy były zamknięte. Nie wiedziałam co robić. Dopytywać się , czy może zaczekać  aż sam z własnej woli zacznie rozmowę.
-Diano ja.. chciałem cię przeprosić... Nie powinnaś tego widzieć- zaczoł- Myślałam ze jesteś w zamku, nie tak to miało wyglądać. .
- Akkarin czy ty słyszysz co do mnie mówisz ? Jak to tak nie miało wyglądać ?! To jak miało niby wyglądać ?! Co wam strzeliło do głów , żeby walczyć na oczach Aery i to jeszcze na poważnie ?!! O czym ty do jasnej cholery myślałeś ?- Wykrzyczałam mu to prosto w twarz na jednym wdechu. Zdawałam sobie sprawę że nie mogę go oceniać i matkować mu , ale to co w ostatnim czasie działo się wokół mnie było ponad moje siły.  W tym samym momencie Akkarin spuścił  głowę i odwrócił się ode mnie w przeciwną stronę.
-O niczym. .. o niczym nie myślałem- rzekł- i tak tego nie zrozumiesz
- To mi to wyjaśnij to wtedy zrozumiem- podeszłam do niego - mamy czas możesz mi wszystko powiedzieć a na pewno znajdziemy roz . . .nie dane mi było skończyć
- Nie mogę ci wyjaśnić  .. nie zrozumiesz , nigdy być  mnie nie zaakceptowała. .. ... echhh nie ważne - po tych słowach  z furią ruszył w głąb lasu
- Akkarin- krzyknęłam
Bez zastanowienia ruszyłam za nim, lecz niestety był zbyt szybki.
"cholera" pomyślałam. Zgubiłam go , a nie byłam w stanie go wyczuć. Zrezygnowana pobiegłam w stronę mojej chatki. Pędziłam jak mogłam najszybciej . Myślałam , łudziłam sie że może pobiegł w tę stronę. PO dotarciu na miejsce weszłam prędko do środka. Otworzyłam prędko drzwi , lecz nikogo wewnątrz nie zastałam. Rozglądnęłam się badawczo po pomieszczeniu . Wszystko było na swoim miejscu ,nietknięte. Jeszcze ostatni raz obrzuciłam pomieszczenie spojrzeniem i pognałam w stronępałacu

sobota, 12 kwietnia 2014

Przepraszam . . .

Długo mnie tu nie było. .. Wiecie pogóbiłam się i do końca zwątpiłam we własne możliwości . . . .Powoli wstaje na nogi i przy okazji chciałabym przeprosić moją przyjaciółke kochaną Julkę ostatnio miała bardzo ważny egzamin ale ja debil nawet jej nie powiedziałam że trzymam za nią kciuki . .Oddaliłyśmy się od siebie ale mam nadzieje że istnieje jeszcze cień nadziei że wszystko wróci chociaż w niewielkim stopniu do tego co było .. . Julka to dzięki tobie zaczynam znowu pisać . . . Dziękuje że mnie wspierasz ; wspierałaś i przepraszam że ty tego nie dostajesz ode mnie  . . .

______________________________________________________
To tyle jeśli chodzi o moje wywody  .. Zaczynam znowu pisać  jeśli ktoś tu jeszcze zagląda to nowy rozdział ukarze się najpóźniej jutro pod wieczór ....

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 31

Gomen , gomen (przepraszam, przepraszam) miałam dodawać notki już systematycznie  ale wszystko naokoło uwielbia mi w tym przeszkadzać bo odcięto mi neta. Przeżyłam bez internetu na własnym komputerze aż 2 tygodnie i jestem szczerze powiedziawszy dumna z siebie. Nie owijając w bawełnę i zapraszam na następny rozdział  i zachęcam do komentowania :P
_________________________________________________________
Rozdział 31
Powoli przemierzałam puste  korytarze w towarzystwie lekkiego stukotu moich butów. Każdy kolejny dźwięk mego kroku rozchodził się po każdej możliwej przestrzeni. Mimo wspaniałego poranka , teraz czułam strach i niepokój który usilnie próbował sparaliżować każdą komórkę mojego organizmu. Przez całą drogę próbowałam walczyć z łomotaniem mojego serca. Zaznałam ulgi gdy przy głównej bramie natknęłam się na czterech strażników. " Mam jakąś paranoje " wmawiałam sobie w myślach . W czasie wędrówki na pole treningowe doszłam do wniosku że najlepiej będzie jeśli pójdę drogą okrężną by nikt mnie nie zauważył i by nie kazał mi wracać do pałacu. Bez namysłu zeszłam z głównej ścieżki. Początkowo szłam z podniesioną głową , wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Gdy  zjadłam do reszty jabłko , zamachnęłam się i wyrzuciłam ogryzek w zarośla. W tamtym momencie wszystko ucichło. . Słyszałam własny oddech i przyspieszone bicie serca. Moim ciałem zawładnęła panika . Każdy cień zdawał się być podejrzany . Bacznie obserwowałam otoczenie znajdujące się wokół mnie. Nagle  chmara czarnych wron wzbiła się przerażona w powietrze wydobywając z siebie przeraźliwe krzyki. Szybko puściłam się pędem w stronę jak mnie miałam sprawcy  popłochu tych kruczoczarnych stworzeń. Odgłosy zaprowadziły mnie wprost do pola treningowego. PO całym lesie zaczęły się roznosić odgłosy walki. To mnie nie zdziwiło , wiadomo że pole jest  po to by trenować lecz to nie była zwykła walka pomiędzy kursantami , niewprawionymi w walce wilkami , lecz walka  doświadczonych wilków. WILKÓW BLIŹNIAKÓW.  Szybko wdrapałam się na pobliskie drzewo . Dawałam sobie nadzieje że się pomyliłam , że mam urojenia , lecz na próżno . Moje domysły się potwierdziły .  Naprzeciw siebie stali bracia, rywale , Akkarin i Neko a na uboczu stała rozczensiona Aera.  PO całej polanie było słychać odgłosy odbijanego metalu.
- Chłopaki przestańcie!!! - do moich uszy dobiegł rozpaczliwy krzyk Aery. Łudziłam się że to coś wskóra , lecz ani jeden a ni drugi z braci nie zwracał na to uwagi.
- Akkarin czy ty naprawdę nie widzisz co się z tobą dzieje ?!!- Krzykną Neko- Tracisz nad sobą kontrole. Chcesz być taki jak oni . .jak ON ?!
- Przestań chrzanić , to ty wszystko zaczołeś !!- warkną Akkarin

- Jak tak dalej pójdzie zatracisz samego siebie. Nie będzie w tedy odwrotu. Nikt ci jej nie będzie musiał odbierać . stracisz ją sam przez własną głupotę- Po tych słowach Akkarin wpadł w szał. Wymierzył bratu porządne uderzenie w brzuch, po czym Neko zgiął się wpół. Nie wytrzymałam.
- Akkarin przestań !!!- wykrzyczałam na całe gardło. Mój głos  niezwykle donośny w tamtym momencie dotarł do każdego zakamarka pola lecz nie  dotarło do osoby do której był skierowany. Bez chwili wahania skoczyłam z drzewa , nie zważając na skutki mojego bezmyślnego posunięcia. Sam lot na ziemię zdawał się trwać wiecznie.Gdy upadłam na ziemie nie poczułam żadnego bólu , jedynie zrobiłam kilka fikołków w przód. Szybko podniosłam się z ziemi  i biegłam w kierunku Akkarina. Był tak nie daleko , a jednak zdawał się znajdować kilka mil ode mnie. Nogi z każdym kolejnym krokiem zaplątywały się o siebie.. Na ostatnim odcinku potknęłam się o wystający konar i upadłam wprost na mojego wybranka.
- Akkarin prosze przestań - powiedziałam przez łzy , które ni z tond ni z owont zaczęły spływać strugami po mojej twarzy. Natychmiast  Akkarin stanoł jak wryty  , i niepewnie obrócił głowę w moim kierunku.
- Diano . . . ja . .  .
- Cii nic nie mów - po tych słowach jeszcze bardziej do niego przywarłam , a on wtulił głowę w moję ramię. Obydwoje bezradnie opadliśmy wtuleni na ziemię. Kątem oka zauważyłam że Aera zrobiła dokładnie to samo co ja przed momentem.
" W samą porę " - usłyszałam jej głos w myślach.
Oddech Akkarina był szybko i płytki, a ręce tak jak reszta ciała drżała. Z trudem udało mu się to opanować. Teraz leżał już  opanowany  na ziemi  oparty głową o moje kolana, a ja delikatnie przeczesywałam jego blond włosy.  Teraz dostrzegłam że nie tylko Akkarin  lecz również i Neko , jest ranny. Nie były to tylko  zadrapania  ale i głębokie cięte rany . Delikatnie przyłożyłam dłonie do największej rany Akkarina znajdującej się na jego prawym ramieniu. Z jego ust wydobył się jęk bólu. Odruchowa chciałam zabrać ręce , by nie sprawiać mu już bólu, lecz jakaś część mnie była zdecydowana i stanowcza. " Jesteś gotowa,  potrafisz go uleczyć". Uwierzyłam w tą drugą część : Mnie".  Trwałam w bezruchu.Próbowałam się skupić. Powoli przymknęłam powieki. Nastała ciemność., lecz gdzieś  w oddali zauważyłam mały niebieski płomyczek "Jest" - krzyknęłam w myślach. Teraz musiałam jakoś wydobyć z siebie niebieską aurę. W tym samym momencie poczułam ciepłą dłoń Akkarina na mojej. Nagle, ciemność została pochłonięta przez błękit. Czułam jak ogromna energia przepływa przez moje ręce  do ciała Akkarina. Ostrożnie otworzyłam oczy bo dalej tkwiłam w błędnym przekonaniu że najmniejszy mój ruch mógłby przeszkodzić mym poczynaniom.  Z każdą kolejną sekundom zamykały się i znikały  kolejne rany z  ciała  mojego "pacjenta". Gdy skończyłam proces uleczania powoli zdjęłam ręce  i położyłam je na kolanach i zachłysnęłam się świeżym powietrzem.
"Jestem z ciebie dumna" dobiegł do mnie głos Aery w mojej głowie

piątek, 20 września 2013

Rozdział 30

Następnego ranka zbudził mnie śmiew skowronka. Przetarłam zaspane oczy i mozolnie zwlekłam się na kraj łużka. Dopiero po chwili chwili dotarły do mnie wydarzenia poprzedniego dnia : zamknięcie w komnacie, stara biblioteka, spotkanie bereniki i na końcu spotkaniez tajemniczym nieznajomym. Na samą myśl naszej  rozmowy  w moich uszach znów zabrzmiała melodia śpewanej przez niego piosenki. Niosła ze sobą tyle ciepła i spokoju który udzielił się  również i mi . PO jakimś czasie wróciłam z powrotem do rzecziwistości. Gdybym nie wyrwała się z tego transu , myśli i obawy krążące w mojej głowie zajeły mi cały dzień. Myślałam że gdy wróce z powrotem do Aery do naszego królestważe wszystko będzie takie proste i przejrzyste a tu , zaraz pojawiły się kolejne pytania na które , jak na złość nie mogłąm w mojej głowie znaleść odpowiedzi. Ponownie przetarłam oczy i dopiero po chwili zauważyłam jak wiele promieni słonecznych usilnie prubóje się dostać przez przysłonięte okna do komnaty. 
Bezszelestnie podeszłam do okna i sprawnym ruchem osłoniłam zasłony i otwarłam okna na oścież. wpuszczając tym samym fale świeżego rześkiego powietrza. Samo świecące  na bezchmurnym niebie słońce, wprawiało w dobry nastrój. Na moich ustach zagościł uśmiech i niespodziewanie z moich ust wydobył się śmiech. Zrobiłam kilka  obrotów wokół własnej osi i już z wymalowanym uśmiechem na ustach ruszyłam w poszukiwaniu łazienki. Po bacznym zilustrowaniu pokoju doszłam do wniosku że  znajduje się w dokładnie w tym samym pomieszczeniu co jeszcze wczoraj stanowiło moje więzienie. W świetle dnia komnata wyglądała na jeszcze piękniejszą . Jasno niebieskie ściany i białe meble nadawały pokojowi urok od którego trudno było oderwać wzrok. Bacznie rozejrzałam się dookoła .Nie opodal łóżka znajdował się nie duży nakastlik na którym czekało  na mnie bogato przystrojone śniadanie po środku którego stał piękny bukiet z leśnych kwiatów  z pomiędzy którego pobłyskiwał mały liścik. Po kilku podskokach znalazłam się przed nim. Opuszkami palców przejechałam delikatnie po listku paproci i ostrożnie ale zdecydowanie wyjęłam małą karteczkę z poza kwiatków stokrotek. Dość długo trzymałam liścik w dłoni i biłam się z myślami czy go czytać teraz a może później. Gdy podjęłam decyzje że jednak powinnam go przeczytać po pokoju rozniósł się dźwięk z mojego brzuch uświadamiający mi że należało by zjeść śniadanie. Nie chętnie odłożyłam liścik na skraj stolika a ja usiadłam na przygotowanej na ziemi poduszce. Sam widok tylu przepysznych smakołyków złagodził lekko mój głód. Bez zawahania na talerzyk nałożyłam dość sporą ilość różnorodnych  owoców, PO paru kęsach sałatki owocowej wziełąm do ręki liścik o otworzyłam go:


Królewno mam nadzięję że wypoczełaś po wrażeniach z ubiegłego dnia. NIe mieliśmy pomysłu  co dokładnie chciałabyś zjęść po przebudzeniu wieć przygotowaliśmy z Aerą to co uważaliśmy za słuszne , myśle że powinnaś znaleść coś dla siebie. Aera również przygotowała dla ciebie w łazięce znajdującej sięza drzwiami na których namalowany jest niebieski irys , świeże ubrania. 
Napewno jesteś jeszcze zmęczona dlatego dzisiaj odpocznij  i nie forsuj się a dzisiejszy trening nadrobimy jutro 
Akkarin
List od Akkarina przypomniał mi o moich codziennych obowiązkach . Nie jestem słaba i zmęczona , jestem w stanie dzisiaj ćwiczyć -tak właśnie myślałam w tamtym momencie . Szybko wzorkiem odnalazłam drzwi z namalowanym niebieskim irysem. Wstała zgrabnie z podłogi i ruszyłam w ich kierunku. Bez namysłu weszłam do łazienki . PO przejściu progu moim oczom ukazała się ogromna łazienka urządzona w starodawnym stylu . Na komódce z umywalką znalazłam czysty strój treningowy na którym znajdowała się karteczka:

Brudne rzeczy wrzuć do białego wiklinowego koszyka.
                                               Aera
"jak widzę macie wszystko przygotowane i obmyślane"- pomyślałam.  W mgnieniu oka wzięłam odświeżającą kąpiel. Po wyjściu z wanny przebrałam się w wcześniej przygotowane ubrania i podjęłam się próby rozczesania moich mokrych niesfornych włosów . Z niemałym wysiłkiem udało mi się je rozczesać a potem wysuszyć. Przed wyjściem z łazienki  zaplotłam je jeszcze w warkocza. Gdy już byłam prawie gotowa  rozpaczliwie rozglądałam się za moją kaburą ze sztyletami. Nie miałam pomysłu gdzie ona może być a byłam pewna że jeszcze wczoraj miałam ją przy sobie. PO przeszukaniu wszystkich szuflad i zakamarków jakie mogłam dostrzec siadłam zrezygnowana na łóżku. Moja ręka jak by instynktownie sięgnęła pod poduszkę , gdzie natrafiła no moją czarną kaburę. Spadł mi kamień z serca  i poczułam się bezpieczniej kiedy  ze spokojem zapięłam ją do paska u spodni. Już w pełni gotowa , kierowałam się w stronę wyjścia , lecz jeszcze za nim opuściłam pomieszczenie porwałam ze stoliku piękne jabłko.  . . ..
_____________________________________________________________________________
Nie mam nic na swoją obronę co do moich rozdziałów. Dostałam lenia , przedtem pisałam żę bd systematycznie dodawać rozdziały co tydzień w piątki ,lecz zawiodłam. Mam nadzieje że mi to wybaczycie 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 29

W gardle stanęła mi ogromna gula, nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Moje usta poruszały się , lecz głos nie wydobywał się z mej krtani.
- Księżniczko , a nie mówiłem że się jeszcze spotkamy . . . ?- do mych uszu dobiegł , ten sam melodyjny głos, który śpiewał piosenkę. Przez moje ciało przebiegła fala dreszczy. Sama nie wiem czy były spowodowane moim zdumieniem czy też przerażeniem. Jak zauważyłam , sytuacja w której się znalazłam zaczynała nieco śmieszyć mego rozmówce. Spuściłam głowę by móc się skupić , lecz kątem oka zauważyłam , jak chłopak znajdujący się przede mną , bacznie mnie ilustruje wzrokiem.
- Kim ty jesteś? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Słowa które przed momentem z trudem przeszły mi przez gardło , wymalowały na JEGO  twarzy zdumienie.
- Ty. . .  mnie . .nie. . pamiętasz. . ? - powiedział i natychmiast posmutniał. lecz po chwili zaczął się nerwowo śmiać.
- Ja głupi, czemu łudziłem się że mnie będziesz pamiętać. . . . Oni na pewno to wszystko ukartowali -zrobił dość długą przerwę w swoim monologu, po czym kilkukrotnie uderzył się pięściom w głowę. . Stałam i się temu  przyglądałam. Już nawet nie zwróciłam uwagi na jego słowa " oni na pewno to ukartowali", lecz na jego sylwetkę jak i twarz.
- Jesteś. . ..  tego . . .  pewna?-powiedział z rozpaczą w głosie.
Widok kogoś w takim stanie sprawiał mi ból, w dodatku teraz wiedziałam że jest to spowodowane po części przeze mnie . Teraz ta sytuacja była jeszcze bardziej przytłaczająca.
- Wybacz , ale cię nie pamiętam .. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą , lecz po chwili dodałam z zaciekawieniem
- A powinnam . .. ?
PO tych słowach spojrzałam na nieznajomego . Z jego oczu bez trudu można było wyczytać ból ale i rozczarowanie. Nie jestem też pewna czy łza którą dostrzegłam spływającą po jego prawym policzku była prawdziwa czy tylko była wymysłem mojej wyobraźni.  Odwrócił głowę tak, że widziałam tylko jego lewy policzek.
Wziął głęboki oddech po czym dodał:
-Nawet mojego imienia nie pamiętasz- podszedł do mnie po gałęzi na której poprzednio siedział. Przybliżył się do mnie tak , że prawie stykaliśmy się czołami.
- Diano uwierz mi, znamy się od dzieciństwa, od kąt byliśmy mali-  powiedział- Posłuchaj możesz w to wierzyć lub nie, to twoja decyzja, lecz w to co powiem musisz bezwarunkowo uwierzyć i się do  do tego stosować. Teraz dużo się dzieje, musisz uważać na to kto jest przyjacielem a kto wrogiem. Wiem że się na pewno mnie boisz ale proszę poświęć mi chwile swojej uwagi bym mógł ci wszystko dokładnie wytłumaczyć i opowiedzieć.
Musze, szczerze powiem, że nie wiedziałam sama co robić czy wysłuchać nie znajomego, czy obudzić Akkarina . Lecz podjęłam decyzje:
- Dobrze wysłucham cię . . .
- Ale nie tutaj.. - odsunął się ode mnie i tym samym wrócił na swoje poprzednie miejsce gdzie się wcześniej znajdował.Tym razem jednak stał, jedną ręką przytrzymywał się pnia drzewa ,a głowę miał zwróconą w stronę księżyca. Jego przydługawe białe włosy falowały na wietrze. Wciągnął kolejny chlust powietrza do płuc.
- Diano nie tutaj- powtórzył- spotkajmy się następnej nocy na klifie. To już od ciebie zależy czy się tam pojawisz czy też nie , ale obiecaj - tu znów na mnie spojrzał- że nikt się nie dowie  nawet Aera ,o całym dzisiejszym zajściu , jak i o naszej umowie.
- Dobrze ..  , obiecuje- Po tych słowach gdzieś z obszaru lasu zaczęły wyć wilki.
- Na mnie już pora, robi się niebezpiecznie - ucałował moją dłoń jak dżentelmen . Już przeskoczył na kolejne , gdy nagle przystanął i spojrzał na mnie.
- Do zobaczenia Diano- i zniknął w śród drzew . 
Pierwszy raz ktoś tak do mnie powiedział od wielu lat. Tylko rodzice tak do mnie mówili . Z zamyślenia wyrwał mnie warkot Akkarina. Jego spojrzenie było zimne . Kogoś szukał wzrokiem nawet się domyślałam o kogo mogło mu chodzić , lecz nic nie powiedziałam. Nerwowo zmieniał położenie swojej głowy, myśląc że to w czymś pomorze. Położyłam rękę na jego wilczym łbie , i delikatnie podrapałam go za uchem. Potem przytuliłam się do jego miękkiego futra, lecz po chwili zamiast czuć pod opuszkami palców delikatne , aksamitne futro poczułam twarde ,napięte mięśnie. Odsunęłam się o krok od niego,  by móc zatonąć w jego spojrzeniu, lecz on na to nie pozwolił.Mimo iż wiedziałam że to ten sam Akkarin którego znam, wydawał mi się obcy,. Ukazał mi swoje drugie oblicze, ukrywane przez niego przed światem codziennym.
- Diano czy ty z kimś rozmawiałaś?- zadał mi pytanie znienacka.
- Nie , wydawało Ci się - odpowiedziałam bez najmniejszego namysłu. Ubolewałam nad tym, że byłam zmuszona okłamać kogoś tak dla mnie ważnego jak Akkarin , ale nie miałam innego wyboru. Obietnic nie łamię i mam zamiar jej dotrzymać.Podeszłam do ściany , i gdy się o nią oparłam bezwładnie opadłam na ziemię.Zmęczenie dało  się we znaki... Obok mnie w jednej sekundzie przykucnął Akkarin. Chwycił mnie za ręce i spojrzał na mnie jak zawsze tymi soczystymi zielonymi oczami, i zwinnie wziął mnie na ręce. Już miałam zaprotestować, gdy nagle powiedział :
-Ciii śpij maleńka , odniosę cię do twojej komnaty pałacowej.
- Ale ja jestem ciężka. . - wymamrotałam prawie przez sen . Nim zasnęłam ,poczułam jedynie pocałunek na czole i usłyszałam słowa wypowiadane przez Akkarina"Nigdy mu cię nie oddam", po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.
____________________________________________
a oto rozdział 29  . . . chciałabym bardzo podziękować mojej wspaniałej Webi <3 za to że pomogła mi w tworzeniu tego rozdziału i oczywiście mi go poprawiła bo czasami sadze tak durne błędy ortograficzne że aż strach. . . . jeśli macie jakieś uwagi co do rozdziałów to prosze o komentarze :D

sobota, 3 sierpnia 2013

Powrót i 28 Rozdział

A więc powróciłam po 16-to dniowym obozie harcerskim. Nowe miejsce , nowi ludzie ,nowe wspomnienia i oczywiście odnowiona wena do pisania. Powiem szczerze przed obozem zastanawiałam sie czy nie rzucić pisania ale stwierdziłam że jeśli zaczęłam to do prowadzę to do końca. 
A więc zapraszam na kolejny rozdział :
P.S proszę o komentarze  :DD
______________________________________________________________
Me ciało pochłonęła biel , a do uszu dochodziły dzwięki skrzypiących starych wrót. Po chwili przez nieskazitelnie białą mgłę zaczęła przecierać się szarość . Biel zaczęła ustępować szarości i promienistym promieniom księżyca. Świat nabrał ostrości a wrota zamknęły się bezgłośnie. Dopiero teraz dotarło do mnie jak długo byłam w tym owym pomieszczeniu. Na granatowym niebie widniał wspaniały okrągły księżyc uświadamiający mi że tej nocy jest pełnia. Skierowałam się w stronę ogromnych okien, lecz zanim dotarłam do owego celu moją uwagę przykuł ,jak dobrze sądziłam Akkarin ,który jak widać czekał na mnie pod drzwiami.  Podeszłam do niego. Spał. Niesforne blond włosy łagodnie spoczywały na jego twarzy  . Odgarnęłam mu je za ucho ukazując tym samym podkrążone oczy jak i w tym momencie spokojną , ale zmęczoną  twarz
" Dlaczego on poświęca swoje zdrowie w mojej sprawie ??" - przebiegło mi przez myśl.Nagle z ust Akkarina wydobył się pomruk. Automatycznie odsunęłam się od niego na kilka centymetrów z obawy by go nie zbudzić . Nie mogłam pozwolić by się obudził , na pewno nie spał poprzedniej nocy , a każdemu należy się sen. Wtem do moich uszu doszły mnie dźwięki melodii dotąd dla mnie nie znanej. Melodia piosenki docierała do każdej komórki mojego ciała i  rozgrzewając jak i rozgrzewając moje zagubione serce. Wolno podążyłam jak zahipnotyzowana za melodiom owej piosenki. Doprowadziło mnie to do okna . Ostrożnie otworzyłam je na oścież ,tak by nie zbudzić Akkarina. Niepewnie wyjrzałam przez nie co spowodowało że ujrzałam kto śpiewa tak piękną piosenkę. Owym wykonawcom był człowiek o białych jak śnieg włosach i hipnotyzujących fioletowych oczach, takich samych jak wilk którego ujrzałam poprzedniej nocy . Intruz najwidoczniej jeszcze mnie w tamtej chwili nie dostrzegł, bo dalej kontynuował swą pieśń:
Dobro i zło
dwa  zżądzenia losu
które nigdy ze sobom w parze nie współgrały 
lecz ona tego dokona
pokona ciemność i zmieni 
klęskę w zwycięstwo

W śród walk i zamieszek
bieli z czernią
gdzie szkarłatna ciecz  
w rwącą rzeke się zmieni
oni walczyć o nią będom
zieleń z purpurom
a Ona wybrać będzie musiała
dla dobra swojego i całego świata 
Po ostatnich słowach nieznajomy odwrócił głowę w moją stronę. Dopiero teraz ujrzałam jego ludzką twarz. Byłam już pewna że to ON ,wilk którego spotkałam tej pamiętnej nocy Nie mogłabym pomylić tych hipnotyzujących i tajemniczych oczu to Na pewno BYŁ ON.  Teraz skierował swoje spojrzenie centralnie na mnie po czym uśmiechną się  ,a wraz z tą czynnością w jego oczach na chwile zabłysły małe świetliki które znikły tak szybko jak się pojawiły. W gardle stanęła mi wielka gula, nie potrafiłam wydusić żadnego słowa. Moje usta poruszały się, lecz głos nie wydobywał się z mojej krtani.
- Księżniczko a nie mówiłem że się spotkamy ????. . . .. . .- do mych uszu doszedł ten sam melodyjny głos  który  śpiewał piosenke