W gardle stanęła mi ogromna gula, nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Moje usta poruszały się , lecz głos nie wydobywał się z mej krtani.
- Księżniczko , a nie mówiłem że się jeszcze spotkamy . . . ?- do mych uszu dobiegł , ten sam melodyjny głos, który śpiewał piosenkę. Przez moje ciało przebiegła fala dreszczy. Sama nie wiem czy były spowodowane moim zdumieniem czy też przerażeniem. Jak zauważyłam , sytuacja w której się znalazłam zaczynała nieco śmieszyć mego rozmówce. Spuściłam głowę by móc się skupić , lecz kątem oka zauważyłam , jak chłopak znajdujący się przede mną , bacznie mnie ilustruje wzrokiem.
- Kim ty jesteś? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Słowa które przed momentem z trudem przeszły mi przez gardło , wymalowały na JEGO twarzy zdumienie.
- Ty. . . mnie . .nie. . pamiętasz. . ? - powiedział i natychmiast posmutniał. lecz po chwili zaczął się nerwowo śmiać.
- Ja głupi, czemu łudziłem się że mnie będziesz pamiętać. . . . Oni na pewno to wszystko ukartowali -zrobił dość długą przerwę w swoim monologu, po czym kilkukrotnie uderzył się pięściom w głowę. . Stałam i się temu przyglądałam. Już nawet nie zwróciłam uwagi na jego słowa " oni na pewno to ukartowali", lecz na jego sylwetkę jak i twarz.
- Jesteś. . .. tego . . . pewna?-powiedział z rozpaczą w głosie.
Widok kogoś w takim stanie sprawiał mi ból, w dodatku teraz wiedziałam że jest to spowodowane po części przeze mnie . Teraz ta sytuacja była jeszcze bardziej przytłaczająca.
- Wybacz , ale cię nie pamiętam .. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą , lecz po chwili dodałam z zaciekawieniem
- A powinnam . .. ?
PO tych słowach spojrzałam na nieznajomego . Z jego oczu bez trudu można było wyczytać ból ale i rozczarowanie. Nie jestem też pewna czy łza którą dostrzegłam spływającą po jego prawym policzku była prawdziwa czy tylko była wymysłem mojej wyobraźni. Odwrócił głowę tak, że widziałam tylko jego lewy policzek.
Wziął głęboki oddech po czym dodał:
-Nawet mojego imienia nie pamiętasz- podszedł do mnie po gałęzi na której poprzednio siedział. Przybliżył się do mnie tak , że prawie stykaliśmy się czołami.
- Diano uwierz mi, znamy się od dzieciństwa, od kąt byliśmy mali- powiedział- Posłuchaj możesz w to wierzyć lub nie, to twoja decyzja, lecz w to co powiem musisz bezwarunkowo uwierzyć i się do do tego stosować. Teraz dużo się dzieje, musisz uważać na to kto jest przyjacielem a kto wrogiem. Wiem że się na pewno mnie boisz ale proszę poświęć mi chwile swojej uwagi bym mógł ci wszystko dokładnie wytłumaczyć i opowiedzieć.
Musze, szczerze powiem, że nie wiedziałam sama co robić czy wysłuchać nie znajomego, czy obudzić Akkarina . Lecz podjęłam decyzje:
- Dobrze wysłucham cię . . .
- Ale nie tutaj.. - odsunął się ode mnie i tym samym wrócił na swoje poprzednie miejsce gdzie się wcześniej znajdował.Tym razem jednak stał, jedną ręką przytrzymywał się pnia drzewa ,a głowę miał zwróconą w stronę księżyca. Jego przydługawe białe włosy falowały na wietrze. Wciągnął kolejny chlust powietrza do płuc.
- Diano nie tutaj- powtórzył- spotkajmy się następnej nocy na klifie. To już od ciebie zależy czy się tam pojawisz czy też nie , ale obiecaj - tu znów na mnie spojrzał- że nikt się nie dowie nawet Aera ,o całym dzisiejszym zajściu , jak i o naszej umowie.
- Dobrze .. , obiecuje- Po tych słowach gdzieś z obszaru lasu zaczęły wyć wilki.
- Na mnie już pora, robi się niebezpiecznie - ucałował moją dłoń jak dżentelmen . Już przeskoczył na kolejne , gdy nagle przystanął i spojrzał na mnie.
- Do zobaczenia Diano- i zniknął w śród drzew .
Pierwszy raz ktoś tak do mnie powiedział od wielu lat. Tylko rodzice tak do mnie mówili . Z zamyślenia wyrwał mnie warkot Akkarina. Jego spojrzenie było zimne . Kogoś szukał wzrokiem nawet się domyślałam o kogo mogło mu chodzić , lecz nic nie powiedziałam. Nerwowo zmieniał położenie swojej głowy, myśląc że to w czymś pomorze. Położyłam rękę na jego wilczym łbie , i delikatnie podrapałam go za uchem. Potem przytuliłam się do jego miękkiego futra, lecz po chwili zamiast czuć pod opuszkami palców delikatne , aksamitne futro poczułam twarde ,napięte mięśnie. Odsunęłam się o krok od niego, by móc zatonąć w jego spojrzeniu, lecz on na to nie pozwolił.Mimo iż wiedziałam że to ten sam Akkarin którego znam, wydawał mi się obcy,. Ukazał mi swoje drugie oblicze, ukrywane przez niego przed światem codziennym.
- Diano czy ty z kimś rozmawiałaś?- zadał mi pytanie znienacka.
- Nie , wydawało Ci się - odpowiedziałam bez najmniejszego namysłu. Ubolewałam nad tym, że byłam zmuszona okłamać kogoś tak dla mnie ważnego jak Akkarin , ale nie miałam innego wyboru. Obietnic nie łamię i mam zamiar jej dotrzymać.Podeszłam do ściany , i gdy się o nią oparłam bezwładnie opadłam na ziemię.Zmęczenie dało się we znaki... Obok mnie w jednej sekundzie przykucnął Akkarin. Chwycił mnie za ręce i spojrzał na mnie jak zawsze tymi soczystymi zielonymi oczami, i zwinnie wziął mnie na ręce. Już miałam zaprotestować, gdy nagle powiedział :
-Ciii śpij maleńka , odniosę cię do twojej komnaty pałacowej.
- Ale ja jestem ciężka. . - wymamrotałam prawie przez sen . Nim zasnęłam ,poczułam jedynie pocałunek na czole i usłyszałam słowa wypowiadane przez Akkarina"Nigdy mu cię nie oddam", po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.
____________________________________________
a oto rozdział 29 . . . chciałabym bardzo podziękować mojej wspaniałej Webi <3 za to że pomogła mi w tworzeniu tego rozdziału i oczywiście mi go poprawiła bo czasami sadze tak durne błędy ortograficzne że aż strach. . . . jeśli macie jakieś uwagi co do rozdziałów to prosze o komentarze :D